

I wypuściły pączek - o nim w jednym zdaniu: Lub w powojennym gruncie przyjęły się grząskim Spłonęły za murami w Getcie i w Powstaniu Miło ogrzał się w jednym z litewskich powiatówĪ znów Tatar Potockich czarnym okiem błyskał Za to jakiś zmarznięty francuski gwardzista Nie wracał, by napisać księgę swych niedoli Z Syberii żaden z moich z posiwiałą głową Nie słychać o mym rodzie w Noc Listopadową I czci brak dla błękitnej krwi i purpuratów? I z Ciołkiem zwiedzać chętnie ogrody WeneryĬo za Kościuszki szyj chciał biskupów, magnatówĪch czyżbym po nich przejął jakobiński nietakt Musieli czuć się dobrze przy Saskich Augustach Których krój Epikura psuje wstyd nieszczery) Za to jacyś przodkowie (widzę po swych ustach Jeżeli wzięli Moskwę - to ich tam zjedzonoīrakuje mi pradziadów w głównym nurcie zdarzeńīym mógł ich dać za przykład pro publico bono

Zabrakło także mojej krwi przedstawicielaĬzy byli pod Grunwaldem - milczą kronikarze Mój praszczur się nie najadł na ciele Popiela Rodowód mój nie sięga bursztynowych szlaków
